Rozwój, choroby i ból
Rozwój, wzrost, lub wychodzenie z choroby, to za każdym razem proces poszerzania swojej strefy komfortu. Proces, bo jest rozłożony w czasie i wymaga podjęcia różnych działań. Strefa komfortu to miejsce ku któremu chętnie zmierzamy i które lubimy, ale jednocześnie chcemy, żeby było ono coraz większe, a to wymaga działań, które stopniowo zamieniają coś, co jest nieznane i nielubiane w coś odwrotnego.
Proces poszerzania nie jest miły, jest jak choroba, którą chcemy zwalczyć. Czasem bolesny, czasem niewygodny, a czasem budzi wiele emocji, których obecność jest bardzo niepożądana. Rzadko mamy w sobie taki imperatyw, żeby świadomie wchodzić w takie stany, więc one (te stany) czasem „same” się pojawiają w naszym życiu, bo proces wzrostu jest naszą naturą, od której nie uciekniemy. Możemy co najwyżej wpłynąć na tempo w jakim ten wzrost się wydarza.
Tak więc wzrastamy czy nam się to podoba czy nie, czasem świadomie, a czasem niezupełnie. Nie ma właściwie znaczenia, w jaki sposób ten wzrost następuje, bo na każdej drodze spotkamy się ze swoimi ograniczeniami, destrukcyjnymi programami i bólem. Warto jednak robić dwie rzeczy: zdobywać wiedzę o rozwoju i o procesach zmiany, bo to bardzo pomaga poradzić sobie w trudnościach, oraz wspomagać te procesy pracą z ciałem.
Ciało można rzec jest nieodłącznym świadkiem naszego wzrostu i rozwoju oraz żywo reaguje na to wszystko, co się dzieje w naszym umyśle. Bez ciała nie bylibyśmy w stanie odczuwać żadnych emocji, żadnych uczuć i napięć. Nie moglibyśmy funkcjonować w świecie, podejmować wyzwań, oraz spotykać się z konsekwencjami naszych działań. Praca z ciałem zaś zmniejsza napięcia i sprawia, że trudne doświadczenia są łagodniejsze i trwają krócej. Zrelaksowane dotykiem ciało uwalnia ból, a gdy znika ból, wraca radość i życie staje się znacznie przyjemniejsze. Czyż nie o to chodziło?