Powrót do ojca – powrót do źródła.
Kilka dni temu rozmawiałem z moim tatą. Był dzień ojca. Rozmawialiśmy o tym co u nas, opowiadałem o ostatnich zdarzeniach. Poczułem większą więź i inną jakość naszych rozmów. Zdałem sobie sprawę, że coś się zmieniło odkąd zawiązałem męski krąg. W kręgu temat ojca pojawia się często. Jedna z rozmów była dla mnie bardzo ważna i zainspirowała mnie do rozmowy z tatą na temat autorytetu. Po niej nastąpił ciąg zdarzeń, kolejnych rozmów i nowych wglądów. Poczułem, że jestem bliżej z tatą i bliżej siebie. I tak oto krąg, który powstał z potrzeby poznania i wzmocnienia mojej męskości zaprowadził mnie z powrotem do mojego ojca. Moja męskość zaczęła się budzić do życia, zaczęła dojrzewać.
Z moim tatą nie zawsze było kolorowo. Pamiętam jaki byłem przestraszony gdy pijany rozwalił akwarium, jak się bałem lania gdy dostałem dwóje, albo zepsułem coś w domu. Pamiętam żal jaki miałem do niego gdy wyjechał i nie wrócił jak obiecał. Zostawił mnie z mamą a po latach założył drugą rodzinę w stanach. Przez wiele lat miałem sporą trudność w tej relacji i kilka razy chciałem ją zakończyć definitywnie. Wiele lat temu moja dziewczyna zadbała o nasz kontakt i nie pozwoliła mi go zniszczyć. Dziś jestem jej za to wdzięczny, choć wtedy byłem zły że się wtrąca. Wiele miałem pretensji, żalu, złości i przez wiele lat obarczałem ojca za swoje niepowodzenia w życiu.
Tacie mógłbym zarzucić wiele. Jednak czy moją rolą jest osądzanie go, albo rozliczanie? Czy obarczanie go za niepowodzenia w moim życiu, albo o mój charakter pomoże mi w czymkolwiek? Jaki sens mają pretensje i żal o to, że wchodzę w takie a nie inne relacje, albo że nie radzę sobie z czymś, bo mnie nie nauczył? Czyż nie jest tak, że obwiniając go za jego wybory przerzucam jedynie odpowiedzialność za moje życie? Czyż nie jest tak, że przestając się żalić i złościć odzyskuję siły, a przyjmując odpowiedzialność odzyskuję sprawczość i moc? Wiele lat traciłem tę energię, aż zrozumiałem, że wszystko o co miałem żal, służyło mojemu rozwojowi, uzyskaniu samodzielności i niezależności.
Gdyby nie tata, nie było by mnie tutaj. To moje źródło, moje korzenie i mój początek. Dziś żyję samodzielnie. Dokonuję swoich wyborów i odpowiadam za nie. Popełniam swoje błędy i sam się podnoszę gdy upadnę. Pamiętam przy tym, że tata dał mi wszystko czego mi potrzeba, żebym przeżył i wzrastał. Dał mi to przede wszystkim dając cząstkę siebie podczas poczęcia. I choć to oczywiste, to zapomniałem o tym na długie lata. Wielu rzeczy nauczyłem się sam. Taty nie było przy mnie gdy uczyłem się jeździć, gdy budowałem altankę, albo gdy miałem trudny czas z partnerką. Jednak odkryłem, że mam po nim wiele talentów, które pozwalają mi dobrze radzić sobie w wielu sytuacjach.
Dziś czuję połączenie z moim ojcem. Czuję, że uznanie jego wielkości i autorytetu i pokłonienie się mu przywraca mi moc. Dziś mój tata jest ponad 70 letnim starszym panem. Różne choroby nie pozwalają mu na normalne funkcjonowanie ze względu na brak sił i dużo mniejszą sprawność fizyczną. Jednak mądrość mojego ojca przejawia się w jego spokojnej akceptacji wszystkiego co jest, w dużym dystansie do siebie i otaczającego go świata, oraz w niesłabnącym poczuciu humoru. I tego będę się jeszcze od niego uczył, bo daleko mi do niego mimo moich dziesiątek szkoleń, kursów, warsztatów i innych pierdół. Chętnie szukałem z daleka ode mnie, często negując to co najbliżej. Dziś wracam do źródła.
Chcę się rozwijać w różnych kierunkach. Chcę by moje życie miało sens i wnosiło jakieś dobra dla świata i ludzi. Wiem że wiedza jest na zewnątrz, a moc jest w korzeniach. I że lepiej jest czerpać z nich niż narzekać na nie. Szanuję mojego ojca i czuję do niego wdzięczność tak po prostu. Nie za zasługi, nie za to jakim jest ojcem, ale za to że jest i za to, że ja jestem. W pewnym momencie zacząłem dostrzegać i doceniać to co od niego dostałem. Od tego czasu zaczęła się moja podróż ku wolności. Wolności, która nie wynika z odcięcia, ani z negacji, ale z zakochania się we własnym ojcu.
Dzielę się moim doświadczeniem i moimi wglądami, bo jestem z siebie dumny i cieszę się z moich odkryć. Wiem, że nie piszę nic nowego. Jednak dla mnie wiedza, która przeszła w doświadczenie staje się moją mądrością. Dzielę się, bo dobrze mi to robi na poczucie siebie i mojej męskości. Dzielę się też ku inspiracji dla tych, którzy szukają daleko od siebie, tak jak ja niegdyś, gdy tym czasem odpowiedzi są tak blisko – w naszych rodzicach i w nas. Dzielę się dla tych, którzy negują swoich ojców, starają się zapomnieć, albo być inni, lepsi. Ta ścieżka w moim życiu zatoczyła koło i znalazłem się na powrót u stóp mojego taty. I poczułem spokój.