Lomi Lomi Nui

Od 9 do 21 lipca będę się uczył kolejnego masażu. Tym razem hawajski rytuał Lomi Lomi Nui. To o tyle ciekawe, że mam już 51 lat, 22 lata doświadczenia w masażach i bardzo dużo przeróżnych kursów i szkoleń w zakresie pracy z ciałem. Poza tym, znam już ten masaż na wylot jako wielokrotny jego odbiorca, w tym z rąk mojej ukochanej. Jakby tego było mało, miałem z nim do czynienia na Lomi świętowaniu, oraz na kursach mojej przyszłej nauczycielki, gdzie nie tylko graliśmy koncerty. Mógłbym w tym momencie powiedzieć, że to formalność, albo że po papier tylko jadę. Ale nie, nie powiem tak. Po pierwsze nie potrzebuję już żadnych papierów, a po drugie lubię się uczyć nowych rzeczy i jestem absolutnie pewny, że będzie to dla mnie spore wyzwanie i ciekawe doświadczenie. Mam ogromną ciekawość co przyniesie ten kurs, mam też ciekawość, jak moje Lomi będzie wyglądało i jak będzie przyjmowane. Czuję dziecięcą niemal radość i ekscytację na myśl o uczeniu się czegoś zupełnie nowego. Ostatnie 7 lat mojego rozwoju i działań było skupione raczej na podejściu terapeutycznym. Moim celem było „załatwienie spraw”, czyli uwalnianie napięć i bólu oraz przywracanie zakresów i ogólnie rzecz biorąc sprawności. Czasem celem było uwolnienie emocji i przyniesienie ulgi.

Komu i po co będę proponował Lomi tego jeszcze nie wiem. Na pewno chcę dać go swojej ukochanej, która swoim Lomi nie jeden raz ukoiła mnie i rozpuściła tak, że rozlałem się i spływałem po obu stronach stołu. I za każdym razem było to przepiękne i zdumiewające doświadczenie.

A po kursie spodziewajcie się nowego. Nie tylko Lomi Lomi Nui w moim wykonaniu, ale też nowych ofert i promocji, w związku z nadchodzącymi zmianami w naszym życiu.